Dyplomacja klimatyczna
Niemal do końca XX w. sprawy związane z ochroną środowiska naturalnego funkcjonowały jedynie jako dodatek do „poważniejszych” debat. Dziś to polityka klimatyczna decyduje o bezpieczeństwie świata.
Ludzkość w latach 70. XX w. zdała sobie sprawę, że środowisko naturalne nie jest niewyczerpanym zasobem i że należy z niego korzystać z umiarem. Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie Środowiska Człowieka, którą zorganizowano w 1972 r. w Sztokholmie, odbyła się pod hasłem: „Mamy tylko jedną Ziemię”. Już wtedy jej uczestnicy podpisali się pod deklaracją, która podkreślała odpowiedzialność człowieka „za ochronę i poprawę środowiska dla obecnych i przyszłych pokoleń”. Ale jeszcze wówczas świat traktował te zapisy symbolicznie, nie do końca zdając sobie sprawę, że ta problematyka w przyszłości zdominuje debatę ogólnoświatową.
Środowisko a bezpieczeństwo
W 1975 r. pod aktem końcowym Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która odbywała się w Helsinkach, podpisało się 35 przywódców państw z wrogich obozów. Wciąż trwała „zimna wojna”. Mimo to na tak wysokim szczeblu kraje obu bloków zdecydowały się przyjąć wspólne zasady dotyczące bezpieczeństwa. Kraje zobowiązały się m.in. do nienaruszalności granic, pokojowego rozstrzygania sporów i powstrzymania się od groźby użycia siły. Do tego dokumentu z inicjatywy dyplomatów ze Szwecji i Norwegii dodano zapis o konieczności podjęcia działań zmierzających do ochrony środowiska. Ta tematyka po raz pierwszy stała się elementem systemu bezpieczeństwa w regionie. Najmłodszym uczestnikiem tej konferencji był Marek Grela (miał 23 lata), dziś profesor i doświadczony dyplomata. „Podział świata ograniczał optykę współdziałania na rzecz ochrony środowiska. Dopiero zakończenie zimnej wojny i podziału Europy pozwoliło zmienić sposób myślenia. Unia Europejska uznała wówczas (w Traktacie z Maastricht z 1992 r.), że o rozwoju gospodarczym nie można myśleć w oderwaniu od problematyki związanej ze środowiskiem” – mówił prof. Marek Grela w rozmowie z Marcinem Antosiewiczem (podcast Forum Dialog+ im. Andrzeja Godlewskiego).
Klimat na plan pierwszy
Dopiero kolejny Szczyt Ziemi (po sztokholmskim) w Rio De Janerio w 1992 r. rozpoczął ogólnoświatową debatę o wpływie działalności człowieka na środowisko i klimat. Podpisano nie tylko deklarację w sprawie środowiska i rozwoju, ale przyjęto Globalny Program Działań Agenda 21, „Konwencję o ochronie różnorodności biologicznej”, „Konwencję o ochronie klimatu” i „Deklarację o ochronie lasów”. Począwszy od 1995 r., pod egidą ONZ odbywają się co roku tzw. Konferencje Stron (Conferences of the Parties, czyli COP). W Kioto w 1997 r. (COP 3), a następnie w Paryżu w 2015 r. (COP 21) i Glasgow w 2021 r. (COP 26) państwa dokonywały znaczących ustaleń związanych z ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych.
Ustalenia z Kioto przez dłuższy czas pozostawały zapisami na papierze. Dwaj spośród największych emitentów gazów cieplarnianych – Chiny i Indie – mocno zwiększyli ilość pompowanego do atmosfery dwutlenku węgla, spalając coraz więcej paliw kopalnych. Tymczasem ważne jest to, by wszyscy zobowiązywali się do samoograniczenia. Te kraje, które najszybciej się rozwijały kosztem środowiska, powinny wesprzeć w rewolucji energetycznej uboższe państwa, które są dopiero na dorobku.
Unia Europejska liderem
Świat jest blisko granicy, której przekroczenie spowoduje nieodwracalne skutki. „W Chinach następuje zasadnicza zmiana podejścia w sprawach klimatu. Z powodu zanieczyszczenia powietrza i środowiska zagrożone są główne ośrodki przemysłowe. Państwo Środka choćby ze względu na utrzymanie stabilności wewnątrz kraju będzie dążyć do wypełnienia nowych celów klimatycznych ONZ. Już teraz Chiny wprowadzają na wielką skalę produkcję energii z OZE. A są w stanie zmobilizować ogromne środki, w ostatnich dziesięcioleciach wybudowały potężną i nowoczesną infrastrukturę” – dodawał we wspomnianej rozmowie prof. Marek Grela.
Zdaniem dyplomaty, wiele krajów będzie chciało pokazać, że potrafi skutecznie troszczyć się o szerszą wspólnotę. Unia Europejska prezentuje się jako obszar, który oferuje inny model życia, ograniczając konsumpcję czy dbając o niskoemisyjny transport publiczny. Jest pierwszym blokiem, który chce osiągnąć do 2050 r. neutralność klimatyczną. Unia Europejska traktuje to jako swoją soft power. To, co atrakcyjne dla Europejczyka, może się wydać przykrym samoograniczeniem dla Amerykanina. Nie ma jednak łatwej drogi dojścia do „zera emisji”.
Ambicje czy racjonalny wybór?
COP 26 przejdzie do historii, bo po raz pierwszy kraje podpisały się pod koniecznością redukcji zużycia węgla. Większość krajów Europy Zachodniej i Ameryki Północnej zgodziła się też na wycofanie wsparcia finansowego dla zagranicznych inwestycji w paliwa kopalne w ciągu roku. Gdyby nie naciski Chin i Indii, w porozumieniu znalazłoby się formułowanie: „wycofywanie się z użycia węgla”. Zamiast tego jest mowa o „stopniowym zmniejszaniu” jego użycia. – To ważny krok, ale to nie wystarczy. Nadszedł czas, by przejść na tryb awaryjny. Bitwa klimatyczna jest walką naszego życia i ta walka musi być wygrana – mówi na zakończenie António Guterres, sekretarz generalny ONZ.
Celem było ograniczenie wzrostu średniej temperatury do 1,5°C do końca tego wieku. Obecne zobowiązania pozwolą ją ograniczyć jedynie do 2,4°C. Dlatego kolejna COP będzie bardzo ważna. Świat musi się porozumieć w sprawie głębszych cięć i ustanowić mechanizmy kontroli zobowiązań. Przypomnijmy, że podpisane w grudniu 2015 r. przez 195 państw porozumienie paryskie było ambitniejsze, ponieważ wszyscy zgodzili się na ograniczenie globalnego ocieplenia do wartości znacznie poniżej 2°C. Jednakże problemem było to, że – mimo ogromnego postępu w dziedzinie czystej energii – globalne zużycie paliw kopalnych wciąż rosło. Rzeczywistość energetyczna to nadal droga na łatwiznę. O tych, którzy dążą do ograniczenia w tym zakresie, mówi się, że mają „ambicje klimatyczne”. To już nie ambicje, lecz racjonalny wybór (zobacz: „Jak sfinansować zieloną transformację” oraz „Diagnoza: kryzys klimatyczny”).
Opracował Jerzy Gontarz