Jak Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim kultywuje dziedzictwo olenderskie
Olendrzy byli mistrzami w ujarzmianiu rzek i wprowadzili mnóstwo nowinek w rolnictwie na terenach regularnie zalewanych. Zajmowali się uprawą roli tam, gdzie teoretycznie było to niemożliwe. Ich dokonania i kulturę przybliża Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim.
„Stoją długimi szeregami / Zachodu słońca łowią blask / Niezmienne zawsze i te same / Jakby w miejscu stanął czas” – tak w piosence „Mazowieckie wierzby” śpiewał Jerzy Połomski. Krajobraz naszego regionu kojarzony jest z tymi drzewami. Wiele z nich posadzili osadnicy z Niderlandów, Fryzji i północnych Niemiec, którzy kilkaset lat temu przybyli do Rzeczpospolitej w poszukiwaniu tolerancji religijnej i miejsca, gdzie mogliby prowadzić spokojne i dostatnie życie.
Rzędy wierzb stanowiły zapory dla niszczycielskiej kry lodowej podczas wiosennych powodzi. Z ich gałęzi wyplatano płoty, które stanowiły później doskonały materiał na opał. Olendrzy (lub olędrzy), bo tak ich nazywano, pozostawili po sobie nie tylko charakterystyczne rzędy drzew, lecz również bogate dziedzictwo kulturowe, o którym jednak na dziesięciolecia zapomniano.
Ocalić kulturę olendrów przed zapomnieniem
Z Żuław, gdzie pojawili się w XVI w., wędrowali na południe, by sto lat później zasiedlać tereny nadwiślańskie pomiędzy Płockiem a Warszawą. Miejsca zamieszkania, opuszczone przez nich po II wojnie światowej, można rozpoznać po zachowanych do dziś charakterystycznych długich jednoczęściowych zagrodach, zwanych langhofami, sztucznych pagórkach – terpach, na których stawiali swoje zabudowania, czy właśnie rzędach wierzb.
Lata powojenne nie sprzyjały dokumentowaniu i pielęgnowaniu tego dziedzictwa, kojarzonego – ogólnie rzecz ujmując – z niemieckością. Leonard Sobieraj, dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku, poszukując nowych kierunków rozwoju placówki, zaprosił na konsultację byłego pracownika płockiego muzeum, etnologa dr. Tadeusza Baraniuka. Ten zaś wśród sugerowanych tematów do badań zaproponował niepodejmowaną do tej pory przez muzealnych etnografów problematykę osadnictwa olenderskiego.
W nadwiślańskiej krainie olendrów
Jesienią 2006 r. odbył się pierwszy wyjazd w krainę olendrów. Objazd miał charakter rekonesansu. Celem była ocena stanu zachowania kultury materialnej oraz pamięci mieszkańców o swoich dawnych obcojęzycznych sąsiadach. Ta, jak i następne ekspedycje, w których brali udział dyrektor płockiego muzeum i dwójka tamtejszych etnografów – Magdalena Lica-Kaczan i Grzegorz Piaskowski – pokazały, że dziedzictwo niematerialne jest jeszcze bardzo bogate, ale z uwagi na słuszny wiek jego depozytariuszy – ulotne. Należało więc jak najszybciej zająć się tematyką osadnictwa olenderskiego w sposób planowy i systematyczny.
Badania terenowe nad kulturą olendrów
Sprawą najpilniejszą okazało się rejestrowanie pamięci ostatnich świadków olenderskiego życia. Muzeum zorganizowało obozy naukowe z udziałem studentów etnologii uniwersytetów z całego kraju. W czasie eksploracji terenowych dość szybko stało się też jasne, że na naszych oczach odchodzą charakterystyczne elementy krajobrazu kulturowego stworzonego przez olendrów. Wówczas dyrektor Leonard Sobieraj podjął decyzję o założeniu nowego oddziału Muzeum Mazowieckiego w Płocku – Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim. – Rozpoczęto intensywne poszukiwania obiektów do translokacji i zabytków do wyposażenia wnętrz. Olenderską kolekcję muzealną udało się znacząco rozwinąć, dzięki czemu możemy się poszczycić w pełni oryginalnym wyposażeniem zagród olenderskich prezentowanych w wiączemińskim skansenie –mówi Leonard Sobieraj.
Skansen w Wiączeminie Polskim – podróż w czasie
Tworzeniu placówki dokumentującej osadnictwo olenderskie na Mazowszu od początku towarzyszą fundusze europejskie. Pierwszy projekt – „Adaptacja budynku kościoła ewangelicko-augsburskiego w Wiączeminie Polskim na potrzeby Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego” – był dofinansowany z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich. Dzięki niemu zaadaptowano na potrzeby muzealne i udostępniono do zwiedzania pierwszy obiekt przyszłego skansenu, czyli murowany kościół z 1935 r., w którym miejsce znalazła ekspozycja „Osadnictwo olenderskie na Mazowszu”.
To, jak skansen wygląda dziś, jest natomiast efektem realizacji projektu „Rozbudowa Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim”, na który płockie muzeum uzyskało dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego w kwocie prawie 3,3 mln zł. – Rozbudowa skansenu polegała na: przygotowaniu infrastruktury, usypaniu terp, wytyczeniu dróg, wykonaniu nasadzeń, wypleceniu łozinowych płotów, renowacji cmentarza, przeniesieniu budynków składających się na zagrody olenderskie, rekonstrukcji szkoły, budowie budynku użytkowego w formie ukazującej polską architekturę przedolenderską – wylicza kustosz Magdalena Lica-Kaczan, kierownik Skansenu Osadnictwa Nadwiślańskiego. Przeniesiono tu też kilka budynków reprezentujących tradycyjne budownictwo olenderskie z sąsiednich wsi: langhof wraz z piwnicą z darniowej rudy żelaza z Kępy Karolińskiej, langhof z Białobrzegów, stodołę z Piotrkówka i suszarnio-powidlarnię z Rybaków.
W ramach projektu zbudowano parkingi i udostępniono nową wystawę planszową z opisami w językach polskim, angielskim i niemieckim, a kościół zyskał wyposażenie kinowe. Ponadto powstał internetowy katalog 100 zabytków olenderskich ze zbiorów muzeum, a pracom konserwatorskim poddanych zostało 80 zabytków ukazujących życie nadwiślańskich osadników. Znalazły one miejsce w aranżacjach ekspozycji wnętrz.
Znaki tożsamości olendrów
Skansen Osadnictwa Nadwiślańskiego w Wiączeminie Polskim jest obecnie ważną instytucją pielęgnującą pamięć o dawnej ludności tego regionu, ale też animującą bieżące wydarzenia i mającą wpływ na samoidentyfikację dzisiejszych mieszkańców. Pamięć o olendrach jest pomocna w budowaniu tożsamości lokalnej, ale nie tylko. Odgrywa równie istotną rolę w wyjaśnianiu dziedzictwa kulturowego, w objaśnianiu cech charakterystycznego nadwiślańskiego krajobrazu kulturowego, a także w budowaniu marki produktu turystycznego. Skansen jest odwiedzany przez gości indywidualnych i grupy zorganizowane zarówno z Polski, jak i zagranicy, w tym potomków olendrów. Miejsce żyje, przez cały rok organizowane są tu liczne wydarzenia, np. noworoczny koncert kolęd, kiermasz wielkanocny, Święto Jana czy Powidlarnia. Imprezy kulturalne i działania edukacyjno-artystyczne wykraczają poza dorobek materialny osadników nadwiślańskich, obejmując również miejscową przyrodę i zagadnienia ekologiczne. Przykładami są spotkania przyrodnicze z ornitologiem i kiermasz wymiany nasion.
Powstanie skansenu ożywiło lokalną społeczność, która np. wznowiła znany z czasów olendrów wyrób powideł buraczanych – szybko stały się one rozpoznawalnym produktem regionalnym. Nowa instytucja kultury na mapie zachodniego Mazowsza zyskała status lokalnego centrum kulturowego, w którym uwaga lokalnej społeczności skupia się na olenderskim dziedzictwie nadwiślańskim. – Dało się to zaobserwować jeszcze w trakcie rozbudowy skansenu, gdy w wyniku pozytywnego odbioru przedsięwzięcia mieszkańcy zaczęli ujawniać posiadane przez siebie obiekty związane z tematyką nadwiślańską, dzielić się informacjami – zauważa kustosz Grzegorz Piaskowski, kierownik działu etnografii Muzeum Mazowieckiego w Płocku.
Centrum olenderskie
Istnienie instytucji pozwoliło stworzyć jedno „centrum olenderskie” na dużym obszarze, które może się stać bazą do dalszej eksploracji terenu, miejscem zdobywania informacji, zapoznawania się z kulturą osadników. Działalność wokół rozbudowy skansenu pozwoliła oswoić tematykę spuścizny kojarzoną „z Niemcami” i znaleźć w niej lokalną wartość, jak również elementy tożsamości.
Muzeum ma konkretne plany rozwoju skansenu. Jego kolejnym obiektem stanie się kościół menonicki w pobliskim Nowym Wymyślu. Władze Samorządu Województwa Mazowieckiego przejęły już zabytek od Gminy Gąbin, a opiekę nad nim powierzyły właśnie muzeum. Remont budynku rozpocznie się prawdopodobnie w przyszłym roku. Jak zapowiedział dyrektor Muzeum Mazowieckiego w Płocku, odrestaurowany zabytek wpisze się w Szlak Osadnictwa Nadwiślańskiego. Będzie można do niego dotrzeć trasą ze skansenu w Wiączeminie Polskim (pieszo lub rowerem to ledwie 6 km, samochodem – niecałe 10). Celem jest stworzenie w Nowym Wymyślu centrum kultury menonickiej na Mazowszu.
Marek Rokita