
Prochownia 197. Nowe wnętrza w fortecznych murach
Twierdza Modlin to jedna z największych i najsłynniejszych budowli obronnych w Polsce, a nawet w Europie. Strategicznie położona nad widłami Wisły i Narwi, jest przykładem architektury obronnej najwyższego kunsztu, a jej przedpola były areną walk żołnierzy wielu narodów. Decyzję o lokalizacji i budowie twierdzy podjął w 1806 r. Napoleon Bonaparte. Ostatni żołnierz opuścił garnizon w 2019 r.
Do fortecznych obiektów należy wspaniale odtworzona Prochownia 197. Mieści się w niej Centrum Edukacji Historycznej poświęcone bohaterskiej obronie Modlina we wrześniu 1939 r., a także okresowi międzywojnia. Dzięki dogodnemu położeniu, w pobliżu jednej z bram wjazdowych i parkingu, Prochownia jest prawdziwym przedmościem twierdzy, przyciągając wielu turystów. – W szczycie sezonu centrum odwiedza do 300 osób w ciągu weekendu. Rocznie jesteśmy przygotowani na obsługę nawet 10 tys. zwiedzających – informuje Agnieszka Gorzkowska, koordynatorka ds. punktów turystycznych.

Powrót do życia
Pamiętająca pochody i podboje Napoleona prochownia służyła – jak łatwo się domyślić – do bezpiecznego przechowywania prochu oraz kul armatnich, choć w ostatnich latach była również magazynem żywności. Podobnie jak inne prochownie na terenie twierdzy, ma grube mury, osłonięte betonem i warstwą ziemi. Do stanu świetności przywróciła ją Fundacja Nasza Historia, którą powołał poznański przedsiębiorca Wiesław Jan Prusiecki, od 2013 r. właściciel ok. 100 ha terenu twierdzy. W ramach projektu dofinansowanego z funduszy europejskich wykonano prace przygotowawcze, w tym studium wykonalności, renowację obiektu, która polegała głównie na odnowieniu elewacji i wnętrz. Zakupiono także wyposażenie i elementy ekspozycji.
Mury już nie runą…
Obiekt oddano na przełomie 2020 i 2021 r. Prace były olbrzymim wyzwaniem ze względu na stan zachowania prochowni. – Był tragiczny – przyznaje Mateusz Śliwa z Fundacji Nasza Historia. – Wpłynął na to nie tylko upływ czasu, ale też brak odpowiedniej konserwacji przez poprzednich właścicieli. To był obiekt magazynowy, nie pełnił istotnej funkcji wojskowej, przez co był zaniedbywany. Od zakończenia zarządzania twierdzą przez MON do rozpoczęcia działalności naszej fundacji minęło 14 lat. I w tym czasie o prochownię nie dbano wcale – opowiada. Jego słowa potwierdza przygotowana w 2016 r. na potrzeby projektu ocena stanu technicznego dawnej prochowni. W najgorszym stanie były mury i tynki zewnętrzne. Na szczęście kluczowe elementy konstrukcji budynku, w tym fundamenty, zachowały się lepiej i pozwalały na adaptację do celów wystawienniczych.
Straż i pamięć
Do dawnej prochowni dobudowano przeszklony hol, w którym mieści się m.in. punkt recepcyjno-informacyjny, sklepik i minikawiarnia. Zaaranżowano także otoczenie. Wejścia strzeże tankietka (mały wóz bojowy). – To replika TK-1, w okresie międzywojennym testowano je w Modlinie. Przed prochownią powstał amfiteatr, a dzięki projektorom multimedialnym na ścianie koszar możemy wyświetlać animację poświęconą obronie Modlina w 1939 r. – opisuje Mateusz Śliwa. – Spełniliśmy też marzenie dowodzącego obroną twierdzy w 1939 r. gen. Wiktora Thommée i na jednym z placów ustawiliśmy kamień upamiętniający żołnierzy modlińskiego garnizonu oraz wspierających ich mieszkańców okolicznych wsi – dodaje.

Przez dzieje twierdzy
Zwiedzanie Prochowni 197 to wędrówka przez wojenne dzieje twierdzy i losy jej obrońców z pierwszego miesiąca II wojny światowej. Już na starcie w klimat wojskowych koszar wprowadza nas wirtualny żołnierz – krótko i zwięźle ponagla z ekranu maruderów. Przechodząc, warto zwrócić uwagę na imponującą grubość ścian prochowni oraz oryginalne, ciężkie, metalowe drzwi schronowe. Cud, że się ostały, bo inne często padały łupem złomiarzy. – Wchodząc przez te drzwi, żołnierze zdejmowali podkute buty i zamieniali je na drewniane chodaki, by przypadkiem nie krzesać iskier, które mogłyby spowodować zapalenie przechowywanego prochu – tłumaczy Agnieszka Gorzkowska. Z tego samego powodu w XIX-wiecznych prochowniach stosowano nieiskrzące podłogi z drewna.
Na ścianie długiego, wąskiego korytarza przedstawiono w skrócie historię Twierdzy Modlin, od pierwszych wzmianek o wsi, poprzez potop szwedzki, wojny napoleońskie, polsko-bolszewicką, obie wojny światowe aż do czasów powojennych. Są tu mapy, ryciny i fotografie. Kolekcja mundurów obejmuje uniformy załogi twierdzy oraz uczniów działającego tu Korpusu Kadetów. Uwagę zwraca granatowy mundur… marynarza. – Marynarka Wojenna w Polsce została utworzona jeszcze przed uzyskaniem dostępu do morza i pierwszy port wojenny powstał właśnie w Twierdzy Modlin – mówi Agnieszka Gorzkowska. Wyjątkowym eksponatem jest prawdziwy, zabytkowy mundur polskiego żołnierza z 1939 r. – Ma pan szczęście, niedawno wrócił z konserwacji i możemy go oglądać – zaznacza.



Wejdźmy w interakcję
Ściany kolejnej izby zdobią archiwalne fotografie przedstawiające żołnierzy garnizonu. Bywa, że ktoś w uwiecznionych twarzach dostrzeże znajome rysy, rozpozna kogoś bliskiego, krewnego, znajomego. Swojego dziadka na fotografii odnalazła jedna z pracujących w twierdzy przewodniczek. Stając przed multimedialnym lustrem-fotobudką, można wykonać stylizowane zdjęcie i sobie: czarno-białe, na tle murów twierdzy i w epokowym nakryciu głowy, wysłane mailem bądź SMS-em, będzie świetną pamiątką z wizyty. Ścienna mapa przedstawia rozmieszczenie jednostek na terenie twierdzy, są też ich insygnia, odznaczenia.
W jednym z największych pomieszczeń, na wirtualnej strzelnicy, można zweryfikować swoje umiejętności w obsłudze ciężkiego karabinu maszynowego (strzały słychać w słuchawkach). Obok stanowiska dostępny jest prawdziwy, wydobyty na terenie twierdzy ckm. Inne rodzaje broni z 1939 r., tj. karabiny, pistolety czy bagnety, zgromadzono w ściennych gablotach. W słupie ogłoszeniowym, niczym w Fotoplastikonie Warszawskim, przez przestrzeliny można pooglądać historyczne obrazy.



Modele sprzętu wojskowego z klocków
Wystawa modeli z klocków polskiego producenta Cobi pozwala się zapoznać ze sprzętem wojskowym używanym podczas obrony twierdzy. – Jest tu m.in. kuter KU-30, pływający po Narwi, oraz pociąg pancerny „Śmierć”, który wspomagał obrońców ogniem – wymienia Agnieszka Gorzkowska. Miłośnicy gier mogą się zmierzyć w multimedialnej planszówce, wcielając się w żołnierzyka i odpowiadając na pytania. – Dowiemy się tu np., że budynek koszar mógł pomieścić nawet 17 tys. żołnierzy – mówi koordynatorka ds. punktów turystycznych. Rzucamy kostką i kolejna ciekawostka: skąd car Mikołaj I sprowadzał wyposażenie do zajmowanych przez siebie pomieszczeń? Z Łazienek Królewskich.
Gabinet gen. Wiktora Thommée
W sali zwanej „360” – bo projekcje odbywają się po dwóch stronach – przygotowano mapy z obiektami twierdzy i ruchami wojsk podczas walk. Za drzwiami czeka gabinet dowodzącego wrześniową obroną Modlina gen. Wiktora Thommée. Są tu skromne żołnierskie sprzęty: biurko, telefon, lampka, regał z książkami, zaścielone szarym kocem łóżko. – Centrum dowodzenia obroną Modlina w 1939 r. znajdowało się właśnie tutaj, w prochowni – przypomina Agnieszka Gorzkowska. Ale to także pomieszczenie multimedialne, z dwiema projekcjami. Pierwsza przybliża sylwetkę generała, druga to symulacja nalotu bombowego, którego efektów możemy doświadczyć, siadając na specjalnej ławce. To się podoba szczególnie młodszym zwiedzającym.


W ogniu walk i zadumie
Epitafium albo „nieśmiertelniki” to przestrzeń skłaniająca do zadumy. Tu jest ciszej. W utworzonym z nieśmiertelników polskiego wzoru kształcie można dostrzec sylwetkę orła. Na ścianach nazwiska bohaterskich obrońców, na podłodze miejsce na ziemię z pól bitewnych, gdzie bił się polski żołnierz. Na razie tylko z Mławy. Kopia rozkazu gen. Thommée o kapitulacji twierdzy to także cenna pamiątka eksponowana w prochowni. – Oryginał rozkazu znajdował się w rękach rodziny generała – informuje Agnieszka Gorzkowska. – Po wieloletnich poszukiwaniach dokument odnalazł się w jego mundurze – dodaje. Kolejne ścienne skrytki wypełnione są wydobytymi z ziemi elementami wyposażenia osobistego żołnierzy: monetami, sztućcami, dokumentami, odznaczeniami, a także granatami czy amunicją strzelecką. Ostatnia prezentacja upamiętnia załogę twierdzy, a mural przedstawia żołnierzy pojmanych do niewoli.
W holu czeka jeszcze jeden eksponat: kopia czapki gen. Wiktora Thommée. – Ponieważ umieszczono na niej już orła bez korony, generał podobno nosił ją bardzo niechętnie i zakładał tylko wówczas, gdy było to konieczne, np. podczas oddawania honorów – opowiada Agnieszka Gorzkowska. Niektórzy jednak twierdzą, że czapka była po prostu… niedopasowana.


Doceniona renowacja
Jest jeszcze jeden element wyposażenia prochowni, co prawda mijany na samym początku, ale warto o nim wspomnieć teraz, kończąc opowieść. To gablota z pamiątkami i nagrodami oraz tablica, na której wymieniono osoby zaangażowane w projekt (inwestor, wykonawcy, darczyńcy). A nagród było wiele, i to prestiżowych. W 2021 r., kilka miesięcy po otwarciu obiektu, został on zwycięzcą XV edycji konkursu Mazowieckie Zdarzenia Muzealne – Wierzba w kategorii „Najciekawsza wystawa”. Twierdza Modlin była też laureatem koordynowanego przez Mazowiecką Regionalną Organizację Turystyczną konkursu Najlepszy Produkt Turystyczny Województwa Mazowieckiego oraz otrzymała Certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej dla Najlepszego Produktu Turystycznego. Docenieniem pracy autorów i wykonawców koncepcji centrum było wpisanie Prochowni 197 przez Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do rejestru zabytków.
Dalsze plany
Nagrody i wyróżnienia, uznanie konserwatora oraz zainteresowanie zwiedzających wydają się potwierdzać dobry kierunek działań podejmowanych przez Fundację Nasza Historia. A Prochownia 197 to dopiero początek renowacji i udostępniania elementów twierdzy. – To pierwszy obiekt zaaranżowany na cele edukacyjno-wystawiennicze. Nasze plany przewidują powstanie na terenie obwodu wewnętrznego Twierdzy Modlin pięciu takich obiektów, tworzących ciąg edukacyjno-historyczny. Będą to łącznie trzy prochownie oraz bramy gen. Dąbrowskiego i ks. Poniatowskiego – zdradza Mateusz Śliwa.
Choć nie raz – oblegana i ostrzeliwana – przechodziła z rąk do rąk, Twierdza Modlin nigdy nie została zdobyta, zawsze zmuszano jej obrońców do kapitulacji. Zmieniały się mundury żołnierzy, symbole na hełmach, języki, w których wydawano rozkazy, ale mury trwały. W czasach pokoju, opuszczona przez wojska, twierdza zaczęła jednak popadać w ruinę. Czas kruszył ściany, zawalał sklepienia, wiele obiektów uległo nieodwracalnemu zniszczeniu. Sukcesywne, żmudne i kosztowne ratowanie kolejnych fortów, bram, prochowni i korytarzy to prawdopodobnie jedyna i ostatnia szansa dla górującego nad brzegami Wisły i Narwi umocnienia, ale także dla dziejącej się tu niegdyś wielkiej historii i pamięci o niej oraz jej bohaterach.
Sławomir Kasjaniuk
Projekt: Twierdza Modlin – udostępnienie zwiedzającym fortyfikacji obronnych z trzech przełomów w ramach Centrum Edukacji Historycznej „Prochownia 197”. Wartość projektu: 5,6 mln zł. Dofinansowanie z UE: ok. 3,2 mln zł.