Prace konserwatorskie w pałacu w Wilanowie

Jak Fundusze Europejskie zmieniały pałac w Wilanowie

Wizyta w Pałacu w Wilanowie to dziś prawdziwa uczta dla ducha. Swoją metamorfozę obiekt zawdzięcza licznym projektom restauracji i konserwacji tego tak cennego dla naszej historii i kultury zabytku. Ale początki nie były łatwe…

O pierwsze dofinansowanie z Unii Europejskiej Pałac w Wilanowie wystąpił niemal od razu po tym, jak Polska została członkiem wspólnoty.

– Nie można było czekać ani chwili dłużej – wspomina Maciej Bałaż, kierownik Działów Inwestycji oraz Architektury i Środowiska w muzeum. – Lata niedoinwestowania zdążyły już odcisnąć piętno na tej wspaniałej barokowej rezydencji. Najbardziej bodaj ucierpiały Pokoje Chińskie i Myśliwskie. Ich stan nie pozwalał już na to, by udostępniać je turystom. Wchodzących tam pracowników witał… las rusztowań. Podpory miały za zadanie podtrzymywać strop, by ten się nie zawalił. Całości ponurego obrazu dopełniały stojące w kącie wiadra. Przydawały się w czasie deszczu – na lejącą się z góry wodę.

Restauracja Muzeum Pałacu w Wilanowie

Nic dziwnego, że również tych komnat dotyczył projekt „Restauracja wnętrz pierwszego w Polsce muzeum sztuki – Muzeum Pałac w Wilanowie”. Przygotowano go już w 2004 r. Był efektem prac zespołu, który powstał specjalnie po to, by opracować strategię rozwoju na najbliższą dekadę. Przewidywała ona m.in. zwiększenie liczby działań edukacyjnych i turystów – w tym tych ze specjalnymi potrzebami. I wskazywała na najpilniejsze kroki, które trzeba podjąć, by to się udało. Na szczycie tej listy znalazła się restauracja nie tylko wspomnianych już Pokojów Chińskich i Myśliwskich, lecz także prywatnych komnat królowej. Bo to również one w największym stopniu padły ofiarą wieloletniego braku lub niewłaściwie prowadzonych prac konserwatorskich. W efekcie tych ostatnich np. zamalowano część dekoracyjnych złoceń w Gabinecie Zwierciadlanym.

Niespodzianki podczas remontu

Skalę degradacji wnętrz ujawniły badania laboratoryjne – w tym fizykochemiczne i mikrobiologiczne. Były one częścią wspomnianego projektu. Niewidoczne dla turystów, zawsze poprzedzają prace konserwatorsko-restauratorskie.

– Są niczym rozpoznanie, które przed każdą akcją prowadzą służby specjalne – śmieje się Maciej Bałaż. – Przebiegają w ciszy, ale bez nich nie może się udać żadna operacja. Co więcej – jeśli nikt o nich nie słyszy, to znaczy, że wszystko odbywa się tak, jak powinno.

Ten etap projektu trwał rok. Ujawnił przy okazji wiele niespodzianek. Odkryto chociażby, gdzie znajdowały się drzwi do skarbczyka króla – z czasem zamurowane. Przede wszystkim jednak pozwolił wykonać szczegółową dokumentację. I na tej podstawie określić zakres niezbędnych prac konserwatorsko-restauratorskich.

Prowadziły je trzy zespoły, którymi kierowali najwybitniejsi konserwatorzy zabytków z warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Niełatwe początki

A jednak nie obyło się bez trudności. Uzasadnionych. W 2004 r. polskie instytucje i firmy nie miały pojęcia, jak pozyskiwać środki europejskie. Aby zwiększyć szanse Wilanowa na ich otrzymanie, do pomocy zaprzęgnięto marketing. W rezultacie Pałac w Wilanowie stał się dla potrzeb tego debiutanckiego projektu „pierwszym w Polsce muzeum sztuki”. Muzeum sztuki – nie muzeum, ponieważ ten drugi tytuł należy się bezsprzecznie Puławom (założona tu w 1801 r. Świątynia Sybilli jest uznawana za pierwsze polskie muzeum – red.).

Dużym, acz nieoczekiwanym problemem, także jeszcze na etapie przygotowywania wniosku, stał się harmonogram prac.

– Mimo braku doświadczenia, jednego byłem pewien – opowiada Maciej Bałaż. – Że terminy wszystkich działań, które zadeklarujemy w projekcie, są święte. Tymczasem dla konserwatorów pojęcie „harmonogram” było trudne do zaakceptowania. Tłumaczyli, że przecież nie są w stanie przewidzieć, na jakie niespodzianki natkną się podczas prac.

Wyjątkowe rozwiązania w czasie remontu

A tych rzeczywiście było sporo. W dodatku działał tu efekt domina – jedna nieprzewidziana zmiana pociągała za sobą kolejne.

Projekt okazał się wyzwaniem także z innych powodów. Na przykład sufit w Sypialni Królowej pokrywa imponujących rozmiarów plafonowy obraz olejny malowany na płótnie naciągniętym na specjalne krosno malarskie. Jak i gdzie go konserwować? – zastanawiali się eksperci z ASP. W końcu zdecydowali: malowidło zdemontują, zdejmą z krosna i – po zabezpieczeniu lica bibułkami – nawiną na wałek o odpowiednio dużej średnicy, tak by nie doszło do załamania się olejnej warstwy malarskiej. Tak też zrobili.

Aby przeprowadzić renowację licznych drzwi, zbudowano z kolei tymczasowe kontenery. Wewnątrz musiały oczywiście panować odpowiednie warunki: wilgotność, temperatura, światło itp. Rozwiązanie sprawdziło się na tyle, że jest z powodzeniem wykorzystywane do dziś.

Podglądanie prac konserwatorskich „od kuchni”

Inny nowatorski pomysł polegał na wyjęciu z drzwi apartamentów królowej Marysieńki płycin i zastąpieniu ich szybą. Dzięki temu prostemu zabiegowi turyści, którzy zwiedzali Wilanów, mogli przy okazji zobaczyć postępy prac konserwatorskich „od kuchni”. A wkrótce potem, już po zakończeniu pierwszego projektu restauracji wnętrz – podziwiać jego efekty.

A te są imponujące! Pałacowe komnaty odzyskały wygląd, jaki miały w okresie swojej największej świetności. Dotyczy to choćby Sypialnia Królowej, która dziś ponownie zachwyca złoceniami.

– Wielkie wrażenie robią zwłaszcza Pokoje Chińskie i Myśliwskie, które udało nam się odtworzyć i udostępnić publiczności – nie kryje radości i dumy Maciej Bałaż. – Bardzo lubię pokazywać je gościom i obserwować ich reakcję, gdy okazuje się, że to, co brali za boazerię na ścianach, jest w istocie mazerunkiem (czyli techniką zdobniczą, która imituje naturalny rysunek słojów drewna – red.).

Nie tylko pałacowe wnętrza

Dziś, po niemal dwóch dekadach i kilkunastu zrealizowanych projektach, takich spektakularnych zmian w Pałacu w Wilanowie jest znacznie więcej. Można je podziwiać także przy okazji licznych wydarzeń kulturalnych i edukacyjnych, które odbywają się regularnie w tej barokowej rezydencji. Warszawianka Maria Wojtaś mówi, że w jej rodzinie stało się już tradycją wspólne podziwianie mappingów. To trójwymiarowe pokazy, które łączą obraz, światło i dźwięk – wyświetlane na fasadzie pałacu.

– Nie aż tak dawno temu przyjeżdżałam na spacery do Wilanowa z rodzicami – wspomina. – Bardzo lubiliśmy te nasze wyprawy. Niemal za każdym razem odkrywaliśmy z radością kolejne zmiany na lepsze. Teraz, gdy mam już swoją rodzinę, nadal kultywujemy tę naszą tradycję. A moja kilkuletnia córka lubi ją nie mniej niż ja kiedyś. Szczególnie podobają się jej mappingi. Zresztą nie tylko jej. Co roku, w okresie świąteczno-noworocznym, jedziemy do Wilanowa, by je wspólnie oglądać.

Dorota Kornacka

Projekt: Restauracja wnętrz pierwszego w Polsce muzeum sztuki – Muzeum Pałac w Wilanowie. Wartość projektu: ok. 6 mln zł. Dofinansowanie z UE: ok. 4 mln zł

Powrót Następny artykuł