Europa i Polska w dobie pandemii koronawirusa
Pandemia COVID-19 zmieniła naszą rzeczywistość, i to w sposób, którego trudno nie odczuć. Po kilku miesiącach walki z jej skutkami jesteśmy bardziej świadomi konsekwencji oddziaływania koronawirusa. Negatywny wpływ, jaki obecna sytuacja wywiera na światowe rynki, spowodował, że rządy wszystkich państw europejskich uruchomiły doraźne programy antykryzysowe. To jednak za mało, by wyjść na prostą i dlatego z nadzieją wyczekiwane są pierwsze pożyczki i dotacje z europejskiego Funduszu Odbudowy kontynentu. W ramach wynegocjowanego w Brukseli budżetu na lata 2021-2027 oraz wspólnego instrumentu odbudowy Next Generation EU do Polski ma trafić prawie 160 mld euro.
Na początku sierpnia br. liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem na świecie przekroczyła 18 mln. W ciągu siedmiu miesięcy pandemia COVID-19 pochłonęła ponad 600 tys. ofiar.
W Europie najbardziej dotknięte kraje – Włochy, Hiszpania czy Wielka Brytania – przekroczyły szczyty infekcji. Wprowadzane środki zapobiegawcze przyniosły pozytywne efekty, co umożliwiło stopniowe poluzowanie restrykcji.
Wirus może wymknąć się spod kontroli
W większości krajów europejskich życie powoli powraca do rytmu sprzed pandemii. Czy na stałe? Szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), Tedros Adhanom Ghebreyesus, ostrzegł, że wirus ciągle nie jest pod kontrolą i w wielu krajach sytuacja może się pogarszać.
W związku z rosnącą liczbą zakażeń rząd Katalonii zwrócił się do mieszkańców Barcelony oraz okolic miasta z prośbą o nieopuszczanie domów bez ważnej przyczyny. Wprowadził także zakaz organizowania zgromadzeń powyżej 10 osób, ograniczył dozwoloną liczbę osób przebywających w lokalach gastronomicznych o połowę oraz nakazał zamknięcie m.in. kin, teatrów oraz dyskotek i odwołanie wydarzeń sportowych urządzanych w pomieszczeniach zamkniętych. Również w Niemczech w lipcu odnotowano wiele nowych infekcji, czego nie było już od dłuższego czasu. Do wcześniej poluzowanych środków bezpieczeństwa powrócono w Czechach, we Francji, a także w Polsce.
Służby medyczne już zaczęły przygotowania do bardzo prawdopodobnej drugiej fali zakażeń jesienią. Dzięki temu i za sprawą wyższej świadomości społecznej przynajmniej w Europie nie powinno dojść do powrotu pandemii na taką skalę jak na początku tego roku.
Polska gospodarka w niezłej sytuacji
Pandemia uderzyła w gospodarkę unijną bardziej, niż spodziewano się wcześniej. W swoim najnowszym raporcie „European Economic Forecast” z początku lipca br. Komisja Europejska przewiduje, że gospodarka całej Unii skurczy się o 8,3 proc. w 2020 r. Stosunkowo nieduża recesja spodziewana jest w Niemczech (–6,3 proc. PKB, wzrost o 5,3 proc. w 2021 r.) i Holandii (–6,8 proc. PKB, wzrost o 4,6 proc. w 2021 r.). Natomiast duży spadek czeka Włochy (–11,2 proc. PKB, wzrost o 6,1 proc. w 2021 r.), Hiszpanię (–10,9 proc. PKB, wzrost o 7,1 proc. w 2021 r.) oraz Francję (–10,6 proc. PKB, wzrost o 7,6 proc. w 2021 r.). Komisja ostrzega jednak, że z unijną gospodarką może być jeszcze gorzej, jeśli znów zaczną pojawiać się niespodziewanie duże ogniska zakażeń zarówno w Europie, jak i u znaczących partnerów handlowych. Wielu ekspertów twierdzi, że gospodarka nie odczuła jeszcze pełnego szoku wywołanego pandemią za sprawą nadzwyczajnych programów rządowych mających na celu zapobieganie utracie miejsc pracy, które mogą wkrótce wygasnąć. Komisja Europejska podjęła prawie 120 decyzji zatwierdzających krajowe programy pomocowe na łączną kwotę prawie 2 bln euro.
Fundusz Odbudowy ma zapewnić Unii środki niezbędne do podjęcia wyzwań wynikających z pandemii koronawirusa
Na tle innych krajów unijnych nasz wygląda w miarę dobrze. – W Polsce gospodarka okazała się relatywnie odporna w pierwszym kwartale 2020 r., a po dużym spadku, spodziewanym w drugim kwartale, nastąpi stopniowe ożywienie – powiedział komisarz ds. gospodarczych UE Paolo Gentiloni. W lipcowym raporcie Komisja Europejska podała, że pierwszy kwartał br. nasza gospodarka zakończyła spadkiem o 0,4 proc. w stosunku do podobnego okresu w 2019 r. Recesja na koniec tego roku ma wynieść – 4,6 proc. PKB. Z kolei prognozowany wzrost o 4,3 proc. w 2021 r. będzie niższy niż np. w Niemczech, Hiszpanii czy we Francji.
Eksperci Komisji w analizach towarzyszących dzisiejszym prognozom tłumaczą, że stosunkowo niezła sytuacja naszego państwa to m.in. zasługa małego udziału w gospodarce takich branż, jak turystyka czy przemysł lotniczy, które zostały szczególnie dotknięte skutkami pandemii, a stosunkowo niezłej sytuacji w sektorze budowlanym. Bruksela przewiduje, że bezrobocie w Polsce wzrośnie z 3,3 proc. w zeszłym roku (wedle metodologii unijnej) do 7,5 proc. w 2020 r. Prognozowana dziś inflacja dla Polski to 2,7 proc. w 2020 r. oraz 2,8 proc. w 2021 r.
Na te optymistyczne prognozy wpłynęła stosunkowo korzystna sytuacja Niemiec, naszego największego partnera handlowego. Udało się tam uniknąć wczesnej eskalacji zachorowań, jaką obserwowaliśmy we Włoszech czy w Hiszpanii, dzięki szybkim i skutecznym środkom zapobiegawczym. Szeroko zakrojona akcja testowania, dobra komunikacja na temat wprowadzania ograniczeń i przejrzystość działań zyskały poparcie społeczeństwa i skłoniły do przestrzegania wytycznych dotyczących zachowania dystansu społecznego i noszenia maseczek. Umożliwiło to odmrażanie gospodarki już w połowie maja.
Umiarkowany spadek PKB (–2,2 proc.) w I kwartale tego roku i bardzo duża pomoc finansowa dla firm dają nadzieję na jednocyfrowy spadek na koniec tego roku (–6,3 proc.), co jest wynikiem znacznie lepszym od dwucyfrowego spadku we Francji, Włoszech czy w Hiszpanii.
Mocny impuls
Mamy porozumienie! – napisał nad ranem 21 lipca na Twitterze przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel po wielogodzinnym maratonie negocjacyjnym w czasie szczytu w Brukseli.
Przywódcy UE uzgodnili całościowy pakiet o wartości 1824,3 mld euro, który obejmuje budżet Unii na lata 2021-2027 w wysokości 1074 mld euro i program odbudowy Next Generation EU warty 750 mld euro. – Osiągnęliśmy porozumienie co do pakietu odbudowy i europejskiego budżetu. Oczywiście były to trudne negocjacje w bardzo trudnych czasach dla wszystkich Europejczyków. Maraton zakończył się sukcesem dla wszystkich 27 państw członkowskich, ale zwłaszcza dla ludzi. To dobre porozumienie. To mocne porozumienie. A co najważniejsze, w chwili obecnej to właściwe porozumienie dla Europy – tłumaczył Michel.
Najwięcej dyskusji budził Fundusz Odbudowy, który ma zapewnić Unii środki niezbędne do przełamania wyzwań wynikających z pandemii COVID-19. Porozumienie przewiduje, że Komisja będzie mogła pożyczyć na rynkach aż 750 mld euro. 390 mld euro z pakietu zostanie rozdzielone między państwa członkowskie jako dotacje, a pozostałe 360 mld euro – w postaci pożyczek. Kapitał zgromadzony na rynkach finansowych zostanie spłacony do 2058 r. Według planu, pieniądze mają trafić do krajów i sektorów najbardziej dotkniętych kryzysem: 70 proc. dotacji zostanie przydzielonych w latach 2021-2022, a reszta w roku 2023.
Wydatki z obu źródeł będą ściśle powiązane z klimatem i ekologią (30 proc. będzie przeznaczonych na projekty klimatyczne). I muszą być zgodne z unijnym celem, którym jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r., z celami klimatycznymi UE 2030 i z porozumieniem paryskim.
Przywódcy państw UE działali pod presją czasu. Gdyby na szczycie nie osiągnięto porozumienia, mogłoby to doprowadzić do gwałtownych spadków na giełdach i pogorszenia kryzysu gospodarczego. Do Polski może trafić z UE ponad 124 mld euro w bezpośrednich dotacjach, a razem z uprzywilejowanymi pożyczkami – 160 mld euro.
Kiedy pieniądze spłyną do krajów członkowskich i regionów? Kierunki i kwoty przedstawione na 68 stronach konkluzji z brukselskiego szczytu muszą być najpierw przełożone na nowe dokumenty strategiczne, które będą podstawą do przygotowywania i negocjowania programów krajowych i regionalnych. Normalnie zajmuje to wiele miesięcy. Jednak teraz sytuacja jest inna. Przedsiębiorcy i samorządy liczą na skrócenie procedur i szybsze transfery pieniędzy. Bez tego unijna gospodarka będzie jeszcze długo na minusie.
Andrzej Szoszkiewicz