Maria Galewska

Bruksela mnie wciągnęła

Maria Galewska, Dyrekcja Generalna ds. Polityki Regionalnej i Miejskiej (DG REGIO), Komisja Europejska

Ile szczebli w edukacji, a potem w karierze zawodowej trzeba przejść, by trafić do DG REGIO?

Pochodzę z małej wielkopolskiej miejscowości Kaźmierz, więc naturalną drogą były studia na pobliskim Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, podczas których wyjechałam na wymianę studencką Erasmus na Uniwersytet w Poczdamie. Tam wybrałam kolejny etap edukacji: studia europejskie w Berlinie. Wtedy zrodził się pomysł na pracę w instytucjach europejskich. Bruksela mnie wciągnęła: zaczęłam jako stażystka w Komisji Europejskiej w departamencie zajmującym się Transeuropejską Siecią Transportową, o której pisałam pracę magisterską. Potem pracowałam w unijnej agencji wykonawczej EFSA w Parmie we Włoszech, skąd wróciłam do Brukseli, do pracy w gabinecie komisarz Danuty Hübner – pierwszej polskiej komisarz ds. polityki regionalnej i miejskiej. Przy tematyce polityki regionalnej pozostałam do dzisiaj.

Praca w Brukseli była dla Pani niespodziewaną okazją, szansą czy skrzętnie układanym planem?

Szansą. Bruksela to była szansa. I ja ją wykorzystałam. Kończyłam właśnie studia europejskie w Berlinie, Europa otwierała się na Wschód. Był pamiętny rok 2004, kiedy Polska wchodziła do Unii.

Jak się pracuje w wielokulturowym środowisku?

Motto Unii Europejskiej brzmi „Zjednoczeni w różnorodności” i jest ono widoczne w pracy w Komisji Europejskiej. Pochodzimy z różnych krajów i kultur, jesteśmy różnych wyznań i orientacji. Pracujemy po angielsku, ale każdy ze swoim narodowym akcentem. Każda osoba wnosi w pracę w instytucjach unijnych swoje doświadczenie, proponuje inne spojrzenie na rozwiązanie problemu. Taka różnorodność uczy tolerancji, dochodzenia do konsensusu, współdecydowania i pracy dla dobra obywateli 27 państw. Praca w Komisji Europejskiej jest bardziej usystematyzowana, mamy mnóstwo systemów informatycznych i wiele procesów jest zdigitalizowanych. Od czasu pandemii COVID-19 wprowadzono też możliwość pracy zdalnej przez dwa dni w tygodniu, co sporej grupie koleżanek i kolegów bardzo to ułatwia połączenie obowiązków domowych z pracą.

Jakie cechy się tu przydają?

Otwartość, sumienność i kreatywność. Atutem jest znajomość języków, a przynajmniej angielskiego. Jeśli młoda osoba chciałaby zobaczyć, jak się pracuje w tutejszych instytucjach, polecam staże w Parlamencie Europejskim, Radzie czy Komisji. Wszystkie informacje, jak należy aplikować, także po polsku, znajdują się na stronie https://eu-careers.europa.eu/en. Oprócz tego bardzo ciekawe propozycje płatnego wolontariatu przy unijnych programach współpracy transgranicznej są dostępne na stronie https://www.interregyouth.com/.

Czy Bruksela to miejsce jedynie do pracy, czy także do życia?

Do życia – jak najbardziej! To stolica Europy, siedziba unijnych instytucji, ale i NATO, a więc konglomerat kultur europejskich i nie tylko. Stąd jest też blisko pociągiem do Paryża, Londynu, Amsterdamu czy Kolonii. Są dwa lotniska, można łatwo dolecieć w każdy zakątek świata. No i są loty bezpośrednie do Poznania, Krakowa, Łodzi, Warszawy, Gdańska, Wrocławia, co pozwala zawsze odwiedzić rodzinę i przyjaciół w Polsce.

Czy osoby z naszego kraju wyróżniają się czymś szczególnym jako pracownicy instytucji unijnych?

Myślę, że tak. Polki i Polacy pracujący w instytucjach europejskich są generalnie postrzegani jako pracowici, zaradni i pomysłowi. Ponadprzeciętnie działamy społecznie, pomagamy sobie i innym. Niemal zawsze jestem zaangażowana w jakieś zbiórki pomocowe (np. dla Ukrainy, na brukselską WOŚP czy dla powodzian). Żeby nie mówić tylko o sobie: mam kolegę z pracy, siedlczanina, Marcina Gasiuka, który po godzinach naprawia hobbystycznie auta kolegom. I robi to nie gorzej niż belgijscy mechanicy. Wielu Polaków jest aktywnych społecznie, a Polska jest postrzegana jako kraj sukcesu gospodarczego oraz aktywnych ludzi. Dlatego warto tu przyjechać i spróbować tej ścieżki kariery.

Czytaj inne rozmowy z pracownikami Komisji Europejskiej:

Jakub Boratyński: Tej decyzji nie żałuję!

Krzysztof Kasprzyk: Odkryłem, jak wiele nas łączy 

Piotr Rapacz: Lubię brukselski luz    

Powrót Następny artykuł