Kultura realna czy wirtualna?
Hasło „pandemia” które w marcu 2020 r. zdominowało zarówno przekazy informacyjne w mediach, jak i kontakty międzyludzkie, oznaczało dla nas wszystkich wielką niepewność i niejasność, jakie zmiany – we wszystkich sferach życia – przyniesie najbliższa przyszłość. Częścią wyhamowywania gospodarki były także działania w obszarze kultury. Zawieszano działalność teatrów, kin, domów kultury, odwoływano przedstawienia, koncerty, wystawy… I w tym wszystkim dominowała niewiadoma: jak długo potrwa ten stan zawieszenia?
Jednostki kultury w odpowiedzi na zamknięcie swoich obiektów na miarę możliwości technicznych i kompetencji pracowników zaczęły poszukiwać alternatywnych, wirtualnych – sposobów na dotarcie ze swoją ofertą do odbiorców. Czego w tym czasie się nauczyły? Jakie deficyty, ale też mocne strony kultury uwypukliła nieznana do tej pory sytuacja?
Swoimi obserwacjami na ten temat podzielili się uczestnicy debaty „Kultura realna czy wirtualna?”, będący przedstawicielami kilku mazowieckich jednostek kultury. Moderująca spotkanie Sylwia Maksim-Wójcicka, kierownik Wydziału Wdrażania Projektów z obszaru Kultury i Rewitalizacji w Mazowieckiej Jednostce Wdrażania Programów Unijnych, rozpoczęła rozmowę ostatnimi zdaniami z raportu „Kultura. Pierwsza do zamknięcia, ostatnia do otwarcia. Kultura w czasie pandemii COVID-19”: „Gdy minie heroiczny okres lekarzy, niezbędni będą kustosze i kuratorzy pamięci zbiorowej, pomagający wszystkim w sztuce współistnienia. Przychodzi czas na kulturę solidarności. Bez kultury społeczeństwo nie powróci do życia”.
Od deficytów do rekomendacji
Co uzmysłowił nam – zarówno twórcom, jak i uczestnikom kultury – czas poszukiwania nowych metod pracy i budowania więzi z odbiorcami w innej rzeczywistości, gdy kontakt fizyczny we wspólnej przestrzeni został ograniczony? Odwołując się do raportu „Reanimacja kultury w okresie pandemii”, Magdalena Ulejczyk, dyrektorka Mazowieckiego Instytutu Kultury, podkreśliła: – Pandemia uwypukliła wszystkie deficyty, które mamy w sektorze kultury wielu instytucji kultury na Mazowszu – czyli niedofinansowanie, brak odpowiednich sprzętów do szybkiej zmiany pracy stacjonarnej na zdalną, brak programów, brak przeszkolenia pracowników. Jeżeli w instytucji kultury były jakieś konflikty, jeżeli zarządzanie było zbyt hierarchiczne, pandemia to wszystko spotęgowała. Część instytucji wpadła w pułapkę pierwszego przejścia w kulturę online jeden do jednego. I zdarzało się bardzo często, że kończyło się to poczuciem porażki i niedotarcia do swojej grupy docelowej.
W nowej rzeczywistości szybko odnalazły się te instytucje kultury, które miały bardzo dobrze zdiagnozowane swoje grupy odbiorców i bliski kontakt z nimi. Wypracowanie nowych narzędzi i form interakcji w tym przypadku okazało się efektywne. Źródłem informacji o pożądanych rozwiązaniach w kulturze w czasach wirtualnej rzeczywistości był przeprowadzony rok później kolejny raport, pokazujący strategie, które zaczęły wdrażać instytucje kultury, jak i nowe formy wsparcia finansowego. Kluczowe okazało się dobre dopasowanie do swojej grupy docelowej narzędzi, takich jak podcasty, telewizja internetowa czy radio internetowe. Uwypuklona została także potrzeba przeprowadzania szkoleń, udzielania pomocy psychologicznej pracownikom, sieciowania i wzajemnego wspierania się w sektorze kultury.
Chcemy być razem
Jednak nawet gdy dana placówka wypracowała nową ofertę dla odbiorcy, mijała początkowa euforia, że dobra kultury mamy na kliknięcie, że są w zasięgu każdego bez wychodzenia z domu.– Staraliśmy się każdy aspekt naszej działalności przerzucić na online. W pewnym momencie zaczęliśmy jednak odczuwać brak więzi. Poza tym przychodzili do nas mieszkańcy – głównie seniorzy – którzy zaczęli prosić o otwarcie drzwi: „My już nie możemy siedzieć w domu i w izolacji oglądać tego wszystkiego” – wspomina Edyta Markiewicz-Brzozowska, dyrektorka Konstancińskiego Domu Kultury. Wymownym znakiem osłabienia zainteresowania uczestnictwem w kulturze online były spadki liczby wyświetleń i „wejść” w przygotowane wirtualne zamienniki. – To nam pokazało, że ludzie są już znużeni, zmęczeni. My nie jesteśmy przygotowani do przeżywania sztuki samodzielnie. Chcemy się też podzielić. Realna kultura to jest coś prawdziwego. My to przeżywamy, my się tym dzielimy i to nam pomaga. My nie możemy się izolować. Cóż z tego, że zrobiliśmy kilkanaście tourów kamerą po obrazach, wywiady z artystami, kiedy ludzie chcą porozmawiać z twórcą po wernisażu, chcą się przyjrzeć, z kimś przeżywać… Pierwszy spektakl po pandemii mieliśmy nasz amatorski. I powiem szczerze, że pojawiły się łzy – i na widowni, i na scenie. Brakowało nam więzi. Wierzę, że powoli będzie się ona odradzać – podsumowała.
Kultura bardziej doceniana
Uzmysłowienie sobie, jak realna kultura ważna jest w życiu i wirtualna jej nie zastąpi– co uwydatniła sytuacja, jaka wcześniej była nie do wyobrażenia – podkreślił również Andrzej Seweryn, występujący na debacie w roli dyrektora naczelnego Teatru Polskiego w Warszawie: – Miłość instytucji teatru, aktorów do widza i widzów do nas stała się większa, bardziej aktywna, w sposób bardziej bezpośredni wyrażalna, co jest w pewnym sensie zaskoczeniem. Dlatego tak ważne jest, by w sytuacji kryzysu przetrwała, a nie da się tego zrobić bez funduszy.
A jak wyceniana?
Gdy zamykane były ośrodki kultury, pod znakiem zapytania stanęła również sprawa utrzymania etatów tak wielu osób różnych profesji – nie tylko artystów, twórców, ale też obsługi technicznej. A przecież: – Nie da się tego wszystkiego zrobić bez pieniędzy. Wraz z nakładami kultury podnosi się poziom edukacji, świadomości społecznej i to wszystko przekłada się na różne dziedziny naszego życia. A wracając do pułapki, którą tworzy kultura przekazywana online – bo ona ma w sobie element inkluzywności, demokratyczności, łatwego dostępu – kryje się też za tym pułapka związana z finansami – zauważyła Magdalena Łazarkiewicz, reżyser, wykładowczyni Warszawskiej Szkoły Filmowej. Taka sytuacja może wręcz wyrabiać w ludziach przeświadczenie, że dostęp do kultury powinien być za darmo. A przecież za całym procesem tworzenia kultury stoją ogromne pieniądze.
– Gdyby nie władze województwa mazowieckiego, ludzie traciliby pracę. Dzięki tej pomocy instytucja przetrwała ten najgorszy okres, czyli rok 2020 i z dobrymi doświadczeniami weszła w 2021 r. Co znaczy przetrwanie instytucji? Niezwalnianie ludzi, niedopuszczanie do zmian strukturalnych – podkreślił Andrzej Seweryn, zaznaczając przy tym, że reprezentowany przez niego Teatr Polski w sytuacji kryzysowej znajdował się – z racji swego statusu – na uprzywilejowanej pozycji w porównaniu do placówek kulturalnych w małych ośrodkach. – Teatr ma trwać, teatr ma walczyć o widza, wykorzystując technologię i ma grać to, co najważniejsze. Mówić z publicznością o sprawach najważniejszych, co nie znaczy, że nie wolno się będzie śmiać. Teatr to jest kontakt z żywym człowiekiem.
Wymiana energii
Wątkiem, który przywoływali wszyscy uczestnicy debaty, była tęsknota za przepływem energii między twórcami a odbiorcami kultury. – Kultura to jest działanie razem, działanie i przeżywanie wspólnie. I z tego punktu widzenia sfera cyfrowa jest niedoskonała. Z jednej strony ułatwia kontakt, a z drugiej oddala nas od siebie i powoduje falę tęsknoty za spotkaniem – zaznaczyła Magdalena Łazarkiewicz. Trudno uczyć reżyserii czy aktorstwa, posługując się narzędziem cyfrowym. W obu przypadkach praca twórcza opiera się bowiem na interakcji, przenikaniu myśli, wspólnych działań. – My, nauczyciele, staraliśmy się dostosować do tej sytuacji, znaleźć nowe formy kształcenia, ale one są dalece niedoskonałe w stosunku do możliwości bycia razem, tworzenia, do bycia w procesie, brania od siebie nawzajem, przepływu energii, która jest niezbędna do tego, żeby uruchamiać twórczą energię. Dla nas kino jest świątynią, miejscem, gdzie odbywa się wymiana energii. Jeżeli widzowie nie wrócą do kin, stracimy podstawowe źródło energii i nie będziemy w stanie w sposób prawdziwy prowadzić rozmowy z widzem.
Opracowała Agata Rokita