Debata „Wspólne bezpieczeństwo: rola Unii Europejskiej w ochronie obywateli”
Wśród zagadnień, które w ostatnim czasie nabrały szczególnego znaczenia, bezpieczeństwo wysuwa się na pierwsze miejsce. Czy coś nam grozi? Czy UE posiada narzędzia, które mogą nam pomóc podnieść poziom bezpieczeństwa? I czy umiemy z nich korzystać? Na te pytania starali się odpowiedzieć uczestnicy debaty „Wspólne bezpieczeństwo: rola Unii Europejskiej w ochronie obywateli”.
Niewątpliwy wzrost znaczenia dyskusji o bezpieczeństwie to skutek krytycznych zdarzeń, z jakimi Polska, Europa i świat zetknęły się w ostatnich kilku latach. Z naszego punktu widzenia kluczowa jest tu inwazja Rosji na Ukrainę. Jednak istotne są również kryzys migracyjny oraz mnożące się zagrożenia w cyberprzestrzeni. Nie można też zapominać o pandemii COVID-19, którą – jak zauważył gen. Michał Domaracki, ekspert ds. bezpieczeństwa – można uznać za początek napiętej sytuacji trwającej do dziś. Zmieniają się czynniki powodujące ten stan, ale sam impas towarzyszy nam już od niemal pięciu lat.
Dezinformacja, manipulacja informacjami na temat wojny i zagrożeń
Efektem ubocznym ogólnonarodowej debaty o bezpieczeństwie jest mieszanie się wypowiedzi rzeczywistych specjalistów z głosami quazi-ekspertów, na co uwagę już na początku debaty zwrócił gen. Mirosław Różański, senator RP i były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych. Przekazywanie zmanipulowanych i zafałszowanych komunikatów jest jednym z największych zagrożeń, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie. – Mocnym przekazem Unii Europejskiej powinno być przeciwdziałanie dezinformacji. I własna narracja o tym, czym jest Rosja i zagrożenie, które płynie z Moskwy. Dostrzegam tu deficyt i zachęcałbym naszych polityków, aby z takim przekazem udawali się do Brukseli – mówił gen. Różański. Polska ma w tym zakresie do odegrania w Unii Europejskiej rolę kluczową. – Zagrożenie ze wschodu jest realne i od kilku lat było przedstawiane praktycznie przez wszystkie ekipy rządzące. Unia podchodziła do tego bardzo powściągliwie. Dzisiaj politycy UE przyznają, że należało Polski słuchać. Więc może skorzystajmy z tego i wychodźmy z inicjatywami – zaproponował.
Potrzebna zmiana w procedurach
Te działania powinny dotyczyć podniesienia sprawności struktur wojskowych krajów Unii. Według gen. Mirosława Różańskiego z jednej strony UE jest przygotowana na to, żeby móc reagować na zagrożenia, gdyż posiada odpowiednie struktury, np. Europejską Agencję Obrony. Jednak z drugiej – samo istnienie instytucji nie wystarcza. Muszą one działać sprawniej, a to oznacza zmianę procedur, zwłaszcza tych, które niekorzystnie wydłużają czas reakcji na to, co się dzieje. – To trwa długo. I dzisiaj, w sytuacjach tak dynamicznych zagrożeń, które się pojawiają, uważam, że proces podejmowania decyzji powinien być skrócony – powiedział. Długi proces decyzyjny, który utrudnia szybką reakcję na zmieniające się zagrożenia, to główna luka w europejskim systemie bezpieczeństwa, ale niejedyna. Inną jest niejednolitość struktur i procedur w armiach narodowych państw należących do UE i NATO. – Jeżeli będą one zunifikowane, Polak, który zostałby zatrudniony na stanowisku w strukturze niemieckiej czy francuskiej, będzie doskonale ją rozumiał, wiedział, po co ona jest etc. Uważam, że wtedy byśmy osiągnęli taki poziom gotowości, że jednostki z Polski, Francji, z innego kraju, już bez jakichkolwiek zmian byłyby gotowe do misji – stwierdził gen. Różański. A jakie to byłyby misje? Unia powinna rozwijać swoje zdolności obronne, ale nie jako alternatywę dla NATO, lecz jako jego uzupełnienie. Mirosław Różański zaproponował podział zadań, zgodnie z którym NATO skupiłoby się na operacjach bojowych, natomiast UE na misjach pokojowych i humanitarnych.
Cyberbezpieczeństwo – stan zagrożenia
Krzysztof Bondaryk, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa w MSWiA, zwrócił natomiast uwagę na niedobór specjalistów ds. cyberbezpieczeństwa w polskich strukturach państwowych, nie tylko w wojsku. Problem ten zilustrował przykładem centrów reagowania na incydenty komputerowe, w których liczba pracowników nie zwiększyła się od 15 lat. Mamy instytucje, które są w stanie sprawnie reagować na zagrożenia płynące z sieci. Problemem są jednak niskie płace w administracji publicznej. A to powoduje odpływ specjalistów do sektora prywatnego. – Każda instytucja, typu operator telekomunikacyjny czy bank, zatrudnia kilkuset specjalistów w zakresie cyberbezpieczeństwa, a nie 20 – jak Ministerstwo Obrony Narodowej, ABW czy NASK. Te zasoby są nieporównywalne. Sektor prywatny wie, że musi bronić bezpieczeństwa swoich klientów. Klientem państwa są wszyscy obywatele, więc trzeba alokować środki finansowe i zasoby tam, gdzie są najbardziej potrzebne – podkreślił Krzysztof Bondaryk.
Ekspert dostrzegł pozytywny wpływ regulacji unijnych, takich jak NIS 2, na cyberbezpieczeństwo – promują one unifikację zasad i reakcji na zagrożenia. Postawił jednak pytanie o kontrolę nad danymi obywateli UE przez wielkie korporacje międzynarodowe, zwłaszcza w kontekście globalizacji i rozwoju chmury obliczeniowej. Zauważył, że Polska jest w dużej mierze uzależniona od zagranicznych technologii i usług, co stwarza ryzyko czegoś, co nazwał „cyfrową kolonizacją”. – W internecie jesteś albo userem, albo adminem. Niestety, userami czasami są również kraje – zauważył. Ceną, jaką płacimy za tanie czy „darmowe” usługi, aplikacje i treści, są nasze dane. – To są nowoczesne kopalnie złota. Na tym tworzy się biznes, na tym tworzy się profile konsumentów, tym karmi się sztuczną inteligencję – stwierdził Krzysztof Bondaryk. Dlatego jest tak ważne, by dane te nie trafiały w niepowołane ręce.
Myśl globalnie, działaj lokalnie
Gen. Michał Domaracki skupił się na wyzwaniach związanych z zarządzaniem kryzysowym na poziomie lokalnym. Podkreślił znaczenie współpracy między samorządami, organizacjami pozarządowymi i społecznościami lokalnymi. Zwrócił też uwagę na konieczność edukacji społeczeństwa w zakresie bezpieczeństwa i budowania świadomości zagrożeń. To powinno pozwolić na uniknięcie paniki i zapewnić skuteczną prewencję. Przestrzegł też przed centralizacją walki z kryzysami. – Pandemia, a zwłaszcza kryzys uchodźczy po wybuchu wojny w Ukrainie pokazały, że działania powinny być prowadzone od samego dołu: od poziomu gminy, powiatu, miasta. Tylko taki proces daje szansę na to, aby był efektywny. Nie da się zbudować idealnej struktury państwa, która byłaby w stanie zmierzyć się w tak krótkim czasie z tak dużym problemem. Bez olbrzymiego zaangażowania społeczeństwa ten proces by się nie udał – powiedział.
Jako dobry przykład lokalnych działań podał stołeczny program „Warszawa chroni”. Przy okazji gen. Domaracki zgłosił postulat, aby projektować infrastrukturę użyteczności publicznej z uwzględnieniem funkcji obronnych. Ważna jest bowiem nie tylko unifikacja, ale też uniwersalizacja. – Aby infrastruktura użyteczności publicznej, która jest budowana, zawierała takie elementy ochronne, jak dodatkowe ujęcie wody, przyłącze energetyczne i miejsce bezpiecznego ukrycia – uściślił. Takie niespecjalistyczne podejście do tworzenia infrastruktury obronnej poza innymi zaletami ma również tę, że jest tańsze i pozwala obniżyć poziom stresu w społeczeństwie.
Marek Rokita
Kluczowe wnioski z debaty: 1. Unifikacja struktur wojskowych UE i NATO: ułatwi współpracę międzynarodową i przyspieszy reakcję na zagrożenia. 2. Inwestycje w cyberbezpieczeństwo: zwiększenie zatrudnienia w administracji publicznej to konieczność. 3. Edukacja i działania lokalne: zarządzanie kryzysowe powinno się zaczynać na najniższym poziomie organizacyjnym.